czwartek, 26 czerwca 2014

Projekt żłobek, cz.5 ŻYWIENIE DZIECI

Publiczne instytucje z opieką całodobową nie kojarzą nam się dobrze jeśli chodzi o posiłki. W szpitalu wiadomo jak się jada (choć muszę przyznać, że po porodzie smakowało mi wszystko, ale to było chyba apogeum hormonów szczęścia). W szkole też różnie z jakością jedzenia bywa - ja uczyłam się w dobrej wiejskiej szkole, ale zupy pozostawiały sporo do życzenia. Za to żłobek to już inna bajka. 

Jasiek rozpoczął historię ze żłobkiem w wieku 13 miesięcy, a więc w momencie kiedy jadł już większość dorosłych potraw i radził sobie coraz lepiej z gryzieniem. Wiedziałam, że będzie jadł na śniadanie gotowe kaszki na mm, ale pozostałe dania to już zestaw całkiem poważny i dorosły. Jakże miłym zaskoczeniem było dla mnie, gdy okazało się, że:

- mogę zamówić dietę bezmleczną (tak! w publicznym żłobku!), co jest dla mnie bardzo ważne, bo przez 6 miesięcy Jaś nie tolerował białka mleka krowiego, a teraz wciąż mamy lekkie wysypki, więc unikamy żywego mleka krowiego;

- w żłobku funkcjonuje kuchnia, posiłki są świeże, nie ma mowy o żadnym cateringu, panie w kuchni wyciskają świeże soki owocowe i pieką wędliny (wcale nie kupują wędlin w sklepie!)

- posiłki przygotowywane są tak, żeby dzieciom dość łatwo je się jadło, np. gołąbki robi się z posiekanej kapusty, ryżu i mięska, więc dziecko nie męczy się z całym liściem sałaty

- w zależności od wieku dzieci jedzą same lub z pomocą pielęgniarek - Jasiek sam macha łyżką (widelców i  noży nie podaje się ze względów bezpieczeństwa), a pani pielęgniarka dokarmia go, żeby się najadł 

- w kuchni stosowane są minimalne ilości  soli i cukru - taką przynajmniej otrzymaliśmy deklarację :)

Zawsze kiedy udaje nam się odebrać Jaśka po obiedzie w żłobku roznoszą się naprawdę smakowite, piękne zapachy,  aż ślinka cieknie. Jestem szczęśliwa, że żłobkowe menu zawiera dużo kasz, płatków, różnorodne warzywa, owoce, gatunki mięs dostosowane dla małych dzieci (królik, indyk, cielęcina) i dwa razy w tygodniu ryby (w postaci pasty kanapkowej i do obiadu).

A poniżej oferowane przez nasz żłobek menu na aktualny tydzień :) Prawda, że przyjemne?




JADLOSPIS_23-27

czwartek, 5 czerwca 2014

Projekt żłobek, cz. 4 KARMIENIE PIERSIĄ

Dziecko karmione piersią ma w żłobku długą przerwę od cyca. Osiem godzin w pracy robi swoje, więc zaraz po odebraniu malucha dorywa się do cyca i nadrabia mleczne i emocjonalne zaległości. Do niedawna siadaliśmy sobie na ławeczce w małej szatni dla dzieci i po prostu robiliśmy swoje. Po inne dzieci przychodzili w tym czasie rodzice i czasem ukradkiem obserwowali nasze cycusianie. Chyba było nas więcej mam karmiących (osobiście widziałam w żłobku jedną), bo dyrekcja postanowiła zrobić coś takiego:


Tak, to "Kącik matki karmiącej". Parawan zrobiony z prostych i lekkich listewek i materiału na rolety, a za nim całkiem wygodny fotel z zieloną narzutą. Teraz jest zdecydowanie dyskretniej. Mimo, że na ogół nie mam większych problemów z publicznym karmieniem piersią, to przyznam, że czuję się w tym kąciku znacznie lepiej, zwłaszcza gdy ubiorę do pracy sukienkę, którą muszę zadzierać po pachy, żeby skutecznie dać dziecku cyca. Teraz już się nie przejmuję tym, co mam na siebie włożyć, żeby po południu nakarmić dziecko bez rozbierania się do rosołu.



Razem z kącikiem na drzwiach wejściowych pojawiła się ta oto naklejka. Podoba mi się :) Dobre wchodzi do żłobków, nawet tych publicznych :)